Czy Kinga chciałaby w końcu żyć normalnie?

Nie jest łatwo walczyć. Nie jest łatwo żyć z tą chorobą. Będziemy Wam przedstawiać historie osób chorych na boreliozę tak długo, jak to tylko będzie możliwe. Będziemy walczyć ze stereotypami, jakimi karmieni jesteśmy przez niektóre środowiska, stereotypami wynikającymi niejednokrotnie po prostu z niewiedzy. Przed Wami kolejna historia, tym razem Kingi.

“Hej, mam na imię Kinga i około 3 lata temu miałam kleszcza, następnie rumień. Dostałam antybiotyk, który gwarantuje około 80% zabicia bakterii, ale niestety mi nie pomógł.”

Objawy zakażenia u Kingi w ostatnim czasie bardzo się nasiliły, co utrudnia jej normalne życie. Niestety, od początku jej los nie był dla niej łaskawy…
Kiedy się wydawało, że zaczyna wszystko się układać, to nagle jej stan zdrowia się pogorszył.
Wszystko zaczęło się w sierpniu 2021 roku, zaraz przed 18. tymi urodzinami. Bardzo źle się poczuła, tętno przyspieszyło, czuła się tak dziwnie, nie była do końca świadoma i drętwiała jej szyja. Wystraszyła się, bo była pewna, że coś się dzieje, a przecież wydawało się, że jest zdrowa. Przyszło to tak nagle. Następnie po tygodniu, w nocy, powtórzyło się. Za każdym razem było gorzej, więc jej siostra zawiozła ją do szpitala. Miała bardzo wysokie tętno, ból w klatce piersiowej (uczucie pieczenia), drętwienie rąk i szyi. Wcześniej zdarzało się, że Kinga czuła ból, ale tłumaczyła sobie, że to żyły, bo było to podobne do bólu właśnie żył. Takie ciągniecie od szyi do rąk. Następnie zaczęły się pojawiać stany odrealnienie (derealizacja). Nie wiedziała, co się dzieje i gdzie jest, co robi. Totalnie ją odcinało… Towarzyszyło temu dziwne uczucie pieczenia lub takich prądów w głowie. Potem już było tylko gorzej i czuła, jakby paraliżowało jedną stronę ciała. Do tej pory, czasami ma  ograniczone czucie w lewej dłoni. Zrobiono szereg badań, na których nic nie wyszło, nikt nie słuchał, gdy mówiła, że jakiś czas temu miała kleszcza i rumień. Koniec końców stwierdzono zaburzenia psychiczne, a dokładniej nerwicę, ataki paniki i na to zaczęto ją  leczyć…

Uwierzyła, że to jest właśnie to, ale niestety po lekach od psychiatry miała wrażenie, że jest tylko gorzej. Podjęła nawet terapię z psychoterapeutą od lęków i ataków paniki. Jednak nic to nie dało. Przeszłam dwa razy COVID. Potem trafiała do szpitala jeszcze wiele razy i za każdym razem dawano jej hydroksyzynę na uspokojenie. Na lekarzach nie robiło wrażenia to, iż nawet 3 dawki leku nie pomagały. Kiedy położyła się przed szpitalem na chodniku, myśląc, że umiera, każdy miał ją za wariatkę. Ostatnim razem (około miesiąca temu) trafiła znów do szpitala, mając silne objawy neurologiczne – brak odruchu babińskiego, uczucie paraliżu jednej strony ciała, niewyobrażalnie silny ból głowy, nie utrzymywała moczu i była totalnie zdezorientowana, nie wiedziała nawet, jak się nazywa. Lekarz z ratownictwa medycznego bardzo przejął się stanem Kingi, ale niestety tylko on, ponieważ lekarze w szpitalu znów olali sprawę i nawet gdy jej siostra próbowała przemówić im do rozsądku, to lekarka z SOR wprost powiedziała, że chciałaby pomóc, ale w nich (lekarzach) często brak człowieczeństwa. Nawet kłóciła się z panią neurolog, bo ta nie chciała jej zbadać, była wręcz obrażona, że w ogóle musiała do niej przyjść. Na domiar złego w szpitalu dostała  wstrząsu anafilaktycznego z powodu uczulenia na pyralginę, wtedy już zupełnie myślała, że umiera.

Czy koniec końców lekarze coś zrobili? Nie!
Czy chciałaby w końcu żyć normalnie? TAK!

Osoba, która nie została dotknięta tą chorobą, nie jest w stanie sobie wyobrazić cierpienia i męki, którą powoduje ta choroba. Sporo ludzi nie wie jak to naprawdę wygląda i jak ciężko z tym walczyć. Sama, zanim zachorowała nie przejmowała się tą chorobą i myślała, że to nic takiego.

Była młodą uśmiechniętą dziewczyną, która miała wiele planów i pasje, teraz każdy dzień sprawia Kindze ogromną trudność. Nie pamięta już, jak wygląda normalne życie.

“Każdego dnia walczę ze sobą, aby wstać z łóżka i funkcjonować w społeczeństwie, to naprawdę jest dla mnie duże wyzwanie.”.

Kinga liczy na Waszą uwagę i na to, że zwrócicie uwagę na tę chorobę i nie nigdy nie zrezygnujecie z walki, jeżeli przytrafi się to Wam lub Waszym bliskim!

A my przypominamy! Od 02.11.2021r. Fundacja Akademia Boreliozy jest Organizacją Pożytku Publicznego! Co to oznacza? Możemy starać się o Państwa dar serc w postaci 1% dla podopiecznych naszej Fundacji. Kto może przekazać 1% podatku? 1% podatku mogą przekazać Organizacjom Pożytku Publicznego (OPP) osoby fizyczne rozliczające się w Polsce.

Zatem zachęcamy do przekazywania 1% przy rozliczeniu za rok 2021!

Za wszystkie odruchy Państwa serc oraz za wsparcie bardzo dziękujemy!