Historia Marzeny Sieling rozpoczyna się mniej więcej na początku 18 roku życia…

…wtedy Marzena została ugryziona przez kleszcza. Dermatolog bardzo szybko powiązał obecność występującego na skórze rumienia z boreliozą. Lekarz polecił przyjąć serię antybiotyków i wrócić na powtórną wizytę kontrolą po kilku tygodniach. Równie szybko orzekł o pełnym wyleczeniu i całkowitym rozwiązaniu całego problemu. To jednak okazało się dopiero początkiem bardzo tragicznych wydarzeń.

Bakteria, która przedostała się do jej organizmu wraz z ukąszeniem kleszcza, dopiero po czasie pokazała się w pełnej klasie. Po kilkunastu dniach z jej organizmem zaczęły dziać się dziwne rzeczy. Początkiem były typowe objawy infekcji – stany zapalne gardła i uszu, problemy z oddychaniem i uczucie rozbicia. Później pojawiło się kołatanie i ból serca, a także trudności z czytaniem i koncentracja. Ponownie udała się do lekarza.

Dziewczyna z racji młodego wieku została odesłana do psychiatry, pod pretekstem „dość dziwnego stanu i objawów”. Usłyszała, że może czuć się źle z powodu nerwów, ktoś wspomniał jej nawet o depresji. Wędrowała między kolejnymi lekarzami. Szukała pomocy, której nikt nie był jej w stanie zaoferować. Życie musiało toczyć się dalej…

Ukończyła szkołę, zaczęła pracę. Wyszła za mąż i zdecydowała się wyjechać do Niemiec. Starała się po prostu normalnie żyć. Spodziewała się dziecka. Dość szybko zaakceptowała myśl o macierzyństwie i skoncentrowała się na ciąży. Przez te kilkadziesiąt dni zdążyła rozkochać się w nadchodzącej wizji. Do czasu 11 tygodnia. Pewnego sobotniego popołudnia. Jej życie nagle zesztywniało.

Marzena udała się do toalety i zauważyła krew. Natychmiast udała się do
szpitala, gdzie jak wspomina, została okropnie potraktowana. Dodaje, że
podczas całego badania była niesamowicie zapłakana i przerażona tym, co się
dzieje. Przeczucie podpowiadało jej najgorszy scenariusz, ale głęboko
wierzyła, że lekarze dokonają cudu i wszystko skończy się pomyślnie.
Niestety. Ciąża zakończyła się poronieniem, a ból rozdzierający serce każdej niedoszłej matki, był i nadal jest niemożliwy do opisania słowami. Przez kilka kolejnych tygodni czuła się, jak prawdziwy wrak i cień człowieka, co wynikało z oczyszczania organizmu po ciąży. Żałuje jednak, że lekarz w ogóle o tym nie wspomniał, nie dał żadnych wskazówek, jak minimalizować te następstwa. Kolejne niedopatrzenie w trakcie tamtego pechowego dnia.

Mija 1,5 roku od pamiętnych wydarzeń z pierwszej ciąży. Marzena starała się wrócić “na nogi” po niezwykle wyczerpujących przeżyciach, gdy jednego dnia pojawia się przeszywający ból brzucha. Dziewczyna ponownie trafia do szpitala, gdzie lekarz podaje jej środki przeciwbólowe w formie kroplówki.
Jego zdaniem przyczyną są kamienie nerkowe i stan będzie konieczny do skontrolowania ze specjalistą. Po 3 dniach karetka ponownie zabiera ją do szpitala. Niesamowity ucisk brzucha skłonił lekarzy do badania ginekologicznego.

„Gratulacje, jest pani w ciąży!”. Gdy usłyszała te słowa, poczuła wir emocji
– szok, radość, miłość, ale i strach. Zastanawiała się, jakim cudem skoro
regularnie miesiączkowała. Natomiast ból miał być wynikiem kamieni.
Zdecydowała się na dalszą diagnostykę ginekologiczną w tym samym
szpitalu i koniec końców doczekała się potwierdzenia. Niestety kolejny raz
jej życie zesztywniało!

Marzena była w 3 miesiącu ciąży pozamacicznej… Kobietę ponownie ogarnęły ból i rozpacz. Co innego mogła poczuć? W tym samym momencie dowiedziała się, że będzie rodzicem i jednocześnie miała to wszystko stracić. Niestety ciąża zagrażała jej życiu. Powiększony jajowód uległ pęknięciu i spowodował wylanie krwi do brzucha. Operacyjne rozwiązanie tej sprawy było kolejnym punktem zwrotnym w jej życiu. Codzienny stres i inne problemy zdrowotne, a także regularny wysiłek fizyczny w pracy pozbawił ją sił. W pewny momencie
nawet skrycie pomyślała, że zaczyna wariować. Osiągnęła kres własnej wytrzymałości.

Czuła się całkowicie odrętwiała emocjonalnie. I ta okropna bezradność. Nienawidziła jej i własnej słabości. Nie potrafiła znieść, że idzie ulicą i płacze, że nie może jeść, umyć się, posprzątać, że nie potrafi normalnie funkcjonować. Pojawiły się problemy ze snem, które z czasem przerodziły się w bezsenność. Nie trzeba było długo czekać na gonitwę myśli i pojawienie się poczucia beznadziejności. Była wręcz przeładowana lękiem, strachem i
wstydem. Nie widziała w niczym sensu, nie miała zupełnie pomysłu co mam z tym zrobić. Któregoś dnia powiedziała nawet rodzicom, że chyba niedługo umrze. Po dziś dzień żałuje tych słów. Może jedynie przypuszczać, jak okropnie musieli się z tym poczuć.

Depresję pokonała w szpitalu psychiatrycznym. Tam rozpoczęła walkę o własne życie i walkę przeciw chorobie. Ogrom wylanych i przepełnionych żalem łez w szpitalu pozwolił jej prawdziwie opłakać własne życie oraz tęsknotę za marzeniami, radością i szczęściem. Podczas leczenia zrozumiała, jak istotna jest zmiana własnego podejścia – na dobre postanowiła się odciąć od toksycznego środowiska i wziąć rozwód. Wiedziała, że tylko tak może zacząć od nowa i wziąć los we własne ręce. Wie jednak, że nie dokonałaby tego bez
ogromnego wsparcia najbliższych.

To właśnie oni dali jej siłę do szukania sensu życia. Rodzina i przyjaciele okazali się solidnym wsparciem, aby stanąć na nogi i zrobić pierwszy krok w przód, w kierunku nowej rzeczywistości. Wiedziała, że leczenie i „zdrowienie” wymaga odpowiedniego czasu. Niejednokrotnie będzie ciężko. Pomyślała jednak, że pomimo młodego wieku dość sporo przeżyła w krótkim czasie. Wciąż chciała walczyć w imię czegoś nowego. Wiedziała,
że mam w sobie na tyle odwagi, aby to zrobić.

Początkiem walki było znalezienie podłoża nieustannie utrzymującego się kiepskiego samopoczucia. Wieloletnie poszukiwania pozwoliły Marzenie znaleźć
pożądaną odpowiedź. Jej autorem był Pan Michał Szebestik.

Dzięki internetowi i filmom z jego udziałem zrozumiała, że musi się z nim skontaktować. Zadzwoniła. Długo rozmawiali. Została odpowiednio pokierowana pod kątem właściwego diagnozowania się w kierunku boreliozy. Okazało się, że przyczyną jej pogorszonego nastroju było to samo ukąszenie sprzed 11 lat. Choroba nie została wyleczona, a kolejne diagnozy stawiane przez lekarzy wielokrotnie wiązały się z koniecznością operacji.
Antybiotyki i szczepionki były nagminnie polecane od momentu wejścia do gabinetu, natomiast badanie i diagnoza były raczej dziełem przypadku aniżeli wynikiem fachowej wiedzy. Nie zawsze jest to efektem niemocy, czy zakazów ze strony systemu. Problem często tkwi w niewiedzy i osobowości lekarzy. Z jej doświadczenia może powiedzieć, że zrobili jej więcej szkody niż pożytku.

Każda osoba chorująca na boreliozę ma własną historię i każdy przypadek jest na swój sposób wyjątkowy. Jednak u wszystkich choroba jest tak samo ciężka i stwarza ryzyko występowania wielu powikłań. Każda borelioza może doprowadzić do nieodwracalnych zmian w organizmie, a nawet trwałego inwalidztwa. Marzena jednak podkreśla, że nie można odpuszczać.

“Choroba nauczyła mnie, żeby żyć i cieszyć się obecną rzeczywistością, tu i teraz.Każdego dnia, bez najmniejszych wyjątków.”. Nie wie, czy przez boreliozę wstanie jutro z łóżka. To podstępny przeciwnik, który powoli zabiera człowiekowi resztki sił i nie pozostawia większego wyboru. Wymaga zmian w podejściu do życia, sposobie żywienia i porzucenia niektórych nawyków. Najważniejsza jest jednak walka, którą musimy toczyć przez cały
czas. I ciągle pamiętać, że walczymy o niezwykle istotny cel. O samego siebie.